Niekończąca się kwarantanna



W związku z pogarszającą się sytuacją z koronawirusem, życie w Hongkongu znacznie się zmieniło w ostatnich tygodniach.  Jeszcze parę miesięcy temu o koronawirusie w Hongkongu mówiło się niewiele - zdarzały się tylko pojedyncze lokalne zachorowania, a importowane przypadki były potwierdzane w trakcie hotelowej kwarantanny po przylocie (6 obowiązkowych testów podczas 21 dniowej kwarantanny) - osoby z pozytywnym wynikiem od razu były kierowane do szpitala. Sama w przeciągu ostatniego pół roku przeszłam dwa razy kwarantannę w Hongkongu - za pierwszym razem 14+7 dni, a za drugim 21 + 7 dni.  Jednym słowem, wszystko było pod kontrolą i wszystko wskazywało na to, że najgorsze zmagania z koronawirusem w Hongkongu to już przeszłość. Niestety w ostatnich tygodniach sytuacja zmieniła się o 180 stopni. 


W sklepach i centrach handlowych można spotkać urządzenia dezynfekujące poręcze schodów ruchomych promieniowaniem UV

Maseczki (zakrywające usta i nos :)) po wyjściu z domu są na porządku dziennym

Jednak w styczniu pojawiły się nowe przypadki - w jednym z budynków widocznych na zdjęciu poniżej wykryto kilka przypadków zarażenia covidem, po czym kwarantannie poddano wszystkich mieszkańców (ok. 2000 osób). Gdy nowe zachorowania pojawiały się coraz częściej, ogłoszono przejście na pracę i naukę zdalną. A w kolejnych tygodniach w sklepach zaczęło nawet brakować warzyw, ponieważ w obawie przed lockdownem mieszkańcy zaczęli wykupywać wszystko co można było kupić (na początku papier toaletowy jeszcze był – ciekawe, że w Europie to właśnie półki z papierem toaletowym pustoszały jako pierwsze:) )


Studenci zaczęli stopniowo wyjeżdżać, a na grupach ‘second hand’ na WeChacie, gdzie zazwyczaj były informacje o tym, że ktoś chce odsprzedać meble, sprzęt elektroniczny itp, zaczęły pojawiać się oferty odsprzedaży m.in. świeżych ziemniaków, które rozchodziły się w parę minut. Studenci informowali się tam też wzajemnie o dostawie świeżych warzyw w sklepie.

 

Na grupach studenci dzielą się aktualnymi informacjami o tym co można kupić w pobliskich sklepach

 

Zdarza się też, że ktoś odsprzedaje niektóre produkty - świeże warzywa rozchodzą się w ciągu kilku minut


O tym, że zaczęło brakować warzyw przekonali się moi znajomi kupując hamburgery z McDonalda, w których brakowało sałaty


Doszło do tego, że uczelnie zaleciły lokalnym studentom opuszczenie akademików i powrót do domu, żeby ograniczyć możliwość rozprzestrzeniania się wirusa. Studentom, którzy z jakiegoś powodu musieli zostać na terenie kampusu zabroniono nocować poza akademikiem. Cześć pustych pokoi została przeznaczona dla osób z pozytywnym wynikiem testu. W moim akademiku kilka dni temu jedna osoba miała pozytywny wynik testu PCR – reakcja była natychmiastowa. W niedzielę o 22 wykonano testy wszystkim osobom z tego samego piętra – do czasu otrzymania wyników nikt nie mógł wychodzić z pokoju. W ciągu następnych kilku godzin zdezynfekowano cały korytarz, toalety, kuchnię, windy itd.


 

Ja też postanowiłam wyjechać na czas pracy zdalnej. Kolejki na testy covidowe sięgały czasami kilku godzin, dlatego przez trzy dni przed wylotem codziennie robiłam sobie test antygenowy, by z większym spokojem wyruszyć w podróż. A na drogę przygotowałam sobie cały 'zestaw ochronny' - byłam gotowa zrobić wszystko, żeby bezpiecznie dolecieć do Szanghaju i uniknąć długiego pobytu w szpitalu jaki zazwyczaj czeka osoby z pozytywnym wynikiem testu na Kontynencie.



Miesiąc wcześniej leciałam do HK w samej maseczce. Tym razem założyłam rękawiczki, dwie maseczki i przyłbicę ochronną.

 

Większość podróżnych w samolocie miała maseczki, przyłbice lub okulary ochronne i rękawiczki, a wielu pasażerów było od stóp do głów ubranych w kombinezony. Ja też poza maseczką założyłam na drogę przyłbicę - chociaż w Polsce czułabym się w takim stroju bardzo nie na miejscu, byłam gotowa założyć jak najwięcej warstw ochronnych na podróż byle tylko nie otrzymać pozytywnego wyniku testu po przylocie. W Szanghaju powitał mnie znajomy widok - cała obsługa na lotnisku była w strojach ochronnych. Same procedury dla przyjeżdżających niewiele zmieniły się od mojego ostatniego przylotu (więcej informacji na temat podróży do Chin w czasie pandemii znajdziecie w moich poprzednich postach: Lot do Chin na zdjęciach i Powrót do Chin w czasach pandemii).

Podczas kwarantanny w hotelu spotkałam osobę, która przyleciała do Chin ze Stanów i do tej pory spędziła w kwarantannie pełne dwa miesiące - wystarczy pozytywny wynik jednego z testów wykonanych podczas kwarantanny, żeby zostać przeniesionym do szpitala, bez względu na to, czy ma się objawy czy nie. Po wyjściu ze szpitala wcale nie wraca się jednak do domu, tylko z powrotem na kolejnych 14+7 dni kwarantanny. 

Ja od początku tego roku spędziłam 7 tygodni w kwarantannie. Szczerze mówiąc, o ile 3 tygodnie da się wytrzymać z dobrym nastawieniem i trzymaniem się ustalonego rytmu dnia (oczywiście pokój w którym przebywamy też gra dużą rolę), to jednak dwie kwarantanny w krótkim odstępie czasu to już za dużo - zarówno dla kondycji psychicznej, jak i portfela :) 

Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam na stronę Chiny z Anią na Facebooku. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 rad, które pomogą Ci w nauce chińskiego

Krótki poradnik savoir vivre, czyli jak się zachować w odwiedzinach u chińskich znajomych

Powrót do Chin w czasach pandemii