Chiński student w Europie (część II)

Co kryje walizka chińskiego studenta jadącego zagranicę? Jakie są jego największe oczekiwania i rozczarowania? Które rzeczy dziwią, śmieszą czy zaskakują Chińczyków przyjeżdżających do Europy? Kilka przykładów z życia wziętych.

W poprzednim artykule (Chiński student w Europie) pisałam o powodach, dla których Chińscy studenci za granicą zawsze trzymają się razem i problemach jakie napotykają w nawiązywaniu kontaktów z obcokrajowcami. Ale czy zastanawialiście się kiedyś jak wygląda ich życie codzienne i co właściwie myślą o Europie?

Jedzenie: zazwyczaj Chińczycy nie są wielkimi fanami Zachodnich potraw, dlatego na co dzień na ich stołach goszczą własnoręcznie przygotowane chińskie potrawy, a zachodnie jedzenie jest raczej zarezerwowane na specjalną okazję, np. spotkanie w dobrej restauracji. Ale na pewno będzie im miło, jeśli zaprosicie ich na tradycyjny polski obiad :) Studenci zazwyczaj wolą sami gotować, do czego mają przygotowany cały zestaw chińskich przypraw i sosów (po czym na pierwszy rzut oka można poznać czy w akademiku mieszkają chińscy studenci). Ci, których na to stać, często zamawiają gotowe jedzenie lub jedzą na mieście, a zachodnia stołówka jest raczej koniecznością. 


W miasteczkach uniwersyteckich, w których jest wielu studentów międzynarodowych zazwyczaj można też znaleźć sklep azjatycki, gdzie można uzupełnić zapasy chińskich przypraw i przysmaków, takich jak przyprawy do hotpota, przeróżne sosy czy mrożone ryżowe kulki z sezamem (汤圆, tāngyuán). 

Ryżowe kulki z sezamem(汤圆 tāngyuán)

Tam, gdzie chińskich studentów jest niewielu w porównaniu do innych krajów europejskich np. w Polsce, biorą oni wszystkie niezbędne rzeczy ze sobą. Pomocne są tutaj doświadczenia kolegów i koleżanek, którzy wyjeżdżali już za granicę, czy fora internetowe gdzie roi się od pytań dotyczących studiów i życia w różnych państwach.

Co się kryje w walizce przeciętnego chińskiego studenta?

Zwykle nie może w niej zabraknąć garnka do ryżu (电饭锅, diànfànguō), zestawu chińskich przypraw (w szczególności sosu z ostrych papryczek 老干妈 Lao Gan Ma), pałeczek (筷子, kuàizi), kubka/termosu do ciepłej wody (水杯, shuǐbēi), puchowej kurtki na zimę (羽绒服, yǔróngfú), kalesonów (秋裤, qiūkù)… a czasami nawet wałka do ciasta (擀面杖, gǎnmiànzhàng), który może się przydać choćby przy lepieniu pierogów na Chiński Nowy Rok (większość wałków, które można kupić w Europie jest mniejszych niż te, z których korzysta się w Chinach).



Garnek do ryżu jest nie tylko bardzo wygodny (wystarczy wsypać ryż, dolać wody i zostawić, by się samo gotowało, a po ugotowaniu automatycznie utrzymuje ciepło), ale przede wszystkim sprawia, że ryż jest “prawdziwie chiński” - kleisty i nawodniony smakuje zupełnie inaczej od tego gotowanego w zwykłym garnku i wyśmienicie pasuje do smażonych warzyw i innych chińskich potraw.

W walizce każdej osoby wyjeżdżającej za granicę nie może także zabraknąć leków - w przypadku studentów z Chin mowa oczywiście o lekach tradycyjnej medycyny chińskiej (中药, zhōngyào). Medycyna tradycyjna funkcjonuje w Chinach jako standard usług medycznych na równi z medycyną zachodnią. Dla wielu Chińczyków stanowi alternatywę dla antybiotyków czy inwazyjnych zabiegów, dlatego jeśli źle się czują w pierwszej kolejności sięgną po leki tradycyjnej medycyny chińskiej. Ponieważ jednak nie we wszystkich państwach Zachodu można takie leki kupić, większość studentów przywodzi ze sobą torbę niezbędnych lekarstw z Chin. 

Chińskie lekarstwa na przeziębienie 


Spędzanie ferii i wakacji: dłuższe przerwy Chińczycy spędzają często na zwiedzaniu Europy (ferie są zwykle zbyt krótkie, żeby opłacało się wracać do Chin, a kilka dni akurat wystarczy żeby coś zobaczyć). Jest to okazja żeby wysłać zdjęcia do rodziny i znajomych, by pokazać czy Europa naprawdę wygląda tak, jak jest przedstawiona w telewizji czy internecie. W porównaniu do państw europejskich powierzchnia Chin jest olbrzymia, dlatego dla kogoś z Państwa Środka Europa wydaje się na tyle mała, że można “hurtowo” odwiedzać nowe miejsca, czasami na zasadzie “jeden kraj w jeden dzień”.

Czasami takie podejście wynika też z niewiedzy - niektórzy przyjeżdżają do Europy wierząc, że studia na dobrej zagranicznej uczelni pomogą im znaleźć lepszą pracę, a niekoniecznie dlatego, że fascynuje ich zachodnia kultura i styl życia. Miejsca czy eventy, które dla nas są ciekawe, bo są związane z konkretną historią lub postacią, dla studentów z tak odległego kulturowo miejsca jak Chiny mogą czasami wydawać się nudne. Szczególnie, kiedy odwiedzając miasto za miastem wśród polecanych atrakcji znajdują się zwykle rynek, ratusz i lokalny kościół. Dlatego nic dziwnego, że kiedy mój kolega opublikował kiedyś na WeChacie zdjęcie rynku z zachodnioeuropejskiego miasteczka, jego koleżanka (Chinka) skomentowała: Rynek w Brukseli! Tak dobrze znam to miejsce!

  Bruksela czy nie, dla niektórych wszystko i tak wygląda podobnie :)

Ale podobnie jest w przypadku wycieczek do Chin organizowanych przez biura podróży. Przeciętny Europejczyk, który o Chinach wie niewiele, szybko znudziłby się gdyby miał spędzić całe wakacje siedząc w jednym miejscu. Dlatego zwykle w ciągu dwutygodniowej podróży odwiedza się niemal cały kraj - od Hongkongu, przez Szanghaj, Pekin, aż po Xi’an czy Hohhot. Kiedy rodzice mojego kolegi pojechali odwiedzić go w Pekinie, jednego dnia zabrał ich do Zakazanego Miasta, a kolejnego do Świątyni Lamajskiej. Wchodząc do świątyni usłyszał od nich: “a nie byliśmy już tutaj wczoraj?”

Jednak wcale nie znaczy to, że w Chinach brakuje osób zainteresowanych i znających Zachodnią kulturę. Wielu Chińczyków sporo wie np. na temat historii II wojny światowej w Europie, a młodzi ludzie chętnie oglądają zachodnie filmy i seriale. Nawet wśród chińskich seriali nie brakuje takich, które częściowo były kręcone w Europie, np. mój ulubiony serial 《恋爱先生》- mocno polecam tym, którzy znają płynnie chiński a chcą poćwiczyć słuchanie :) 

Jakie rzeczy najbardziej zaskakują chińskich studentów w Europie?

Przede wszystkim Chińczycy inaczej wyobrażają sobie zagranicznych studentów - w szkole nauczyciele często opowiadają, że na Zachodzie ludzie w ich wieku są dojrzali i samodzielni. Dlatego dziwi ich kiedy okazuje się, że obcokrajowcy bywają hałaśliwi, potrafią zostawić po sobie brudne naczynia w kuchni, a niektórzy nawet jeżdżą na weekend do domu z torbą brudnych ubrań do prania. Z drugiej strony zaskakują ich także koedukacyjne akademiki - na chińskich uczelniach chłopacy i dziewczyny mieszkają w różnych budynkach i nie mogą wchodzić do akademika przeciwnej płci.

Wcale nie znaczy to, że wszyscy chińscy studenci są wymarzonymi współlokatorami - na niektórych uczelniach zdarza się np. że nagminnie palą w pokojach i uruchamiają alarm przeciwpożarowy (czasami dzieje się tak też kiedy używają w pokojach garnków do ryżu).

Często napotykają także problemy z internetem - zazwyczaj narzekają, że jest powolny i wiele aplikacji nie działa. Chińskie serwery świetnie działają w Chinach, ale po przekroczeniu granicy większość chińskich stron i aplikacji, do których studenci zdążyli się przyzwyczaić, działa bardzo powoli albo wcale. Dlatego obejrzenie kolejnego odcinka ulubionego serialu albo zagranie w swoją ulubioną grę staje się dużym problemem (i to samo w drugą stronę z YT, FB itd).

Ale zaskakiwać mogą także drobiazgi, takie jak pogoda (Chińczycy często narzekają, że w Europie jest pochmurnie i deszczowo - no za wyjątkiem południa Europy) czy brak świeżego mleka w sklepach - w Chinach w każdym supermarkecie można kupić świeże mleko, z kilkudniową datą przydatności do spożycia, którego w europejskich marketach próżno szukać. Czasami powodem zaskoczenia może być nieznajomość języka, np. jeden z moich kolegów kupił sobie w internecie mikrofalówkę, bo skusiła go niska cena. Dopiero kiedy dostał przesyłkę okazało się, że mikrofalówka była zabawkowa (na jego obronę naprawdę przypominała prawdziwą :)). Z kolei inny kolega robiąc obiad usmażył kwiaty (łodygi), bo myślał, że to warzywa. 

Świeże mleko (鲜牛奶 xiān niúnǎi)


Często słyszę od chińskich przyjaciół, że brakuje im "ręczniczka" do mycia się (搓澡巾 cuō zǎo jīn). W Chinach raczej nie używa się gąbek do kąpieli, ale podobną rolę mają małe ręczniczki. Niedawno wśród moich znajomych narodziła się cała dyskusja o tym, gdzie można dostać najlepiej przypominający ten chiński, bo mają duży problem, by taki dostać. Skończyło się jednak na tym, że kilka osób odkupiło je od kolegi, który przywiózł ze sobą cały zapas "prawdziwych" ręczniczków z Dongbei.  

Kiedy wyjeżdżamy z granicę zabieramy ze sobą nie tylko walizkę czy plecak, ale i bagaż uprzedzeń, przekonań i przyzwyczajeń, które w zderzeniu z nową rzeczywistością mogą stać się przeszkodą w zawieraniu nowych znajomości. Tylko kiedy je przezwyciężymy przekonamy się, że wszyscy ludzie w gruncie rzeczy są do siebie podobni - wszyscy potrzebują miłości, przyjaźni czy wsparcia. Każdy może mieć gorszy dzień, może pobyć czasem hałaśliwy czy po prostu potrzebować trochę czasu, by zaadoptować się do nowego środowiska. Dlatego kiedy następnym razem zobaczymy kogoś z innego krańca świata - nieważne czy będzie to Chińczyk, Hindus albo dziewczyna w chuście na głowie, spróbujmy najpierw zobaczyć podobieństwa zamiast różnic i potraktować to jako okazję do poznania odległej kultury :) 

Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam na stronę Chiny z Anią na Facebooku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 rad, które pomogą Ci w nauce chińskiego

Krótki poradnik savoir vivre, czyli jak się zachować w odwiedzinach u chińskich znajomych

Powrót do Chin w czasach pandemii